W niektórych miastach za parkowanie jednośladów w strefie płatnego parkowania trzeba płacić. Mandat można otrzymać również za pozostawienie zbyt małej przestrzeni pieszym lub zatarasowanie wyjazdu z posesji. Dotychczas motocyklistów ratowała przednia szyba, za którą trudno było zamocować kartkę z mandatem lub całkowity jej brak.
W centrum dużego miasta parkowanie samochodu może być prawdziwym wyzwaniem. Czasami wolnej luki poszukuje się przez kilkadziesiąt minut! Kierowcy starają się radzić sobie z sytuacją, nie zawsze jednak wybierają opcje zgodne z prawem. Skutek? Narażają się na mandat. Straż miejska podczas ich wypisywania nie stosuje taryfy ulgowej. Dziś opowiemy o tym jakie opcje ma prowadzący karany przez funkcjonariuszy i jakie uprawnienia mają sami funkcjonariusze. Na początek rozwiejmy wszelkie wątpliwości. Tak, straż miejska ma pełne prawo wystawiania mandatów karnych. I zostało ono przyznane funkcjonariuszom na podstawie rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie wykroczeń. W jaki sposób mogą karać kierujących? Odbywa się to na kilka sposobów. Najczęściej jednak wypisują mandat osobie złapanej na gorącym uczynku – np. źle parkującej pojazd. Drugą z opcji jest pozostawienie za wycieraczką pojazdu wezwania. Co dalej? Właściciel pojazdu ma obowiązek zgłosić się z zawiadomieniem do komendy w terminie 7 dni od jego wystawienia. Mandat: straż miejska może ukarać albo… Wlepienie mandatu za nieprawidłowe parkowanie nie wyczerpuje wszystkich uprawnień jakie posiadają funkcjonariusze straży miejskiej. Lista przykrych konsekwencji dla kierowcy może być dużo dłuższa. Przykład? W sytuacji, w której złamanie przepisów dotyczących zatrzymywania pojazdów jest szczególnie rażące, funkcjonariusze mogą zlecić założenie blokady na koło w aucie. Gdy zaparkowany samochód zagraża bezpieczeństwu, istnieje możliwość jego odholowania na parking depozytowy. W takim przypadku koszty mogą być naprawdę duże! Prowadzący musi zapłacić mandat za źle wybrane miejsce do zatrzymania auta – najpewniej 100 złotych, a do tego 494 złote za odholowanie samochodu oraz 41 złotych za każdy dzień postoju. Mandaty wypisywane przez strażników miejskich są mandatami kredytowymi. To oznacza że kierujący ma 7 dni na ich opłacenie. Po tym terminie zaczynają się działania windykacyjne, włącznie z wysyłaniem listów z ponagleniami czy dokonywaniem zajęć na rachunkach bankowych czy ze zwrotu podatku w urzędzie skarbowym. Straż miejska ma możliwość podejmowania prób egzekucji kwot za mandaty przez 5 lat od momentu ich wystawienia. Później pojawia się pojęcie przedawnienia. To nie oznacza, że zobowiązanie kierowcy zniknęło. Wiąże się jedynie z tym, że wyczerpały się wszystkie narzędzia prawne dające możliwość ich legalnego ściągnięcia. Mandat: straż miejska daje dwa wyjścia W sytuacji, w której strażnicy miejscy postanowią ukarać kierowcę mandatem, identycznie jak w przypadku policji otrzymuje on dwa wyjścia. Grzywnę może przyjąć lub też odrzucić. Wybór drugiej opcji sprawi, że straż miejska skieruje wniosek o ukaranie kierowcy do sądu. Wtedy to on będzie rozstrzygać o ewentualnej winie i karze w stosunku do prowadzącego. W momencie, w którym kierujący mandat przyjmie i potwierdzi ten fakt podpisem, grzywna według przepisów prawa staje się prawomocna. Uniknięcie jej staje się zatem dużo trudniejsze. Oczywiście istnieje możliwość uchylenia prawomocności mandatu. Decyzji w tej sprawie nie podejmuje już jednak straż miejska. Ta na wypisaniu dokumentu zakończyła swoje postępowanie. Kierowca musi zatem złożyć wniosek o uchylenie i skierować go do sądu właściwego dla miejsca, w którym grzywna została nałożona. Ma na to 7 dni od momentu przyjęcia mandatu. Aby unieważnienie kary stało się możliwe, muszą wystąpić określone przesłanki. A podstawowa dotyczy tego, że czyn będący efektem wystawienia grzywny nie był wykroczeniem.
Wśród skontrolowanych jednostek najczęściej korzystała z tej możliwości straż miejska w Busku-Zdroju - 13,8 proc. w 2021 r. w odniesieniu do nałożonych mandatów i pouczeń" - napisano.
Czy jadąc w terenie zabudowanym, w którym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę, można jechać nieco ponad 60 km/h, a mimo to uniknąć mandatu, choć fotoradar zarejestrował całe zdarzenie? Okazuje się, że jest taka możliwość. I to całkowicie zgodna z prawem. Potwierdził to przypadek poznanianki, która decyzją sądu mandatu nie musi co chodzi w całej sprawie? W listopadzie 2012 roku Wiesława R. przejeżdżała wraz z córką przez Białogard. To jedno z tych miast znajdujących się na trasie z Wielkopolski nad morze, gdzie mandaty z fotoradarów wystawiane są nawet, gdy przekroczy się prędkość o 10 kilometrów na godzinę. Czytaj także:Fotoradary straży miejskiej. Zapłacisz i prokurator generalny nie pomoże I to spotkało właśnie panią Wiesławę. Po jakimś czasie na jej adres straż miejska z Białogardu wysłała mandat karny. Kobieta przejeżdżała bowiem przez miasto z prędkością 62 km/h - taką przynajmniej zarejestrował fotoradar. Poznanianka mandatu nie przyjęła i sprawa trafiła do początku sąd w Białogardzie merytorycznie nie rozpatrywał tego przypadku, tylko wydał nakaz zapłaty. Wiesława R. miała zapłacić 100 zł plus koszty sądowe. Jednak i tym razem kobieta nie dała za wygraną. Powołując się na przepisy dowodziła, że zgodnie z polskim prawem w terenie zabudowanym można faktycznie jechać z prędkością 63 km na godzinę i nie być za to to możliwe? W 2010 roku weszła w życie ustawa, która podwyższała maksymalną prędkość, z jaką można jechać na przykład na autostradzie. Przy okazji wprowadzono również zapis dopuszczający możliwość błędu kierowcy. Ustalono, że tolerancja dla kierowców wyniesie do 10 km na godzinę włącznie. A to oznacza, że mandatu nie można otrzymać, gdy zamiast 50 km na godzinę jedziemy 10 kilometrów więcej. To jednak nie wszystkie zapisy, na które powołała się poznanianka. W swoim wniosku o anulowanie mandatu powołała się również na zarządzenie prezesa Głównego Urzędu Miar. Zgodnie z tym dokumentem dopuszcza się błąd w pomiarze wykonanym przez radar do 3 kilometrów na godzinę (te trzy kilometry dodajemy do prędkości, jak też odejmujemy). "Oznacza to, że pojazd mógł jechać z prędkością zawierającą się w przedziale, który mieści się w granicach błędu pomiarowego" - czytamy w piśmie skierowanym do Sądu Rejonowego w Białogardzie."Suszarki" nielegalne? Czeka nas mandatowa rewolucjaZastrzeżeń co do decyzji sądu w Białogardzie było jednak więcej. Poznanianka zwróciła również uwagę, iż została przez tamtejszy sąd skazana, choć na podstawie zdjęcia nie można było wskazać osoby faktycznie kierującej sprawę o ukaranie Wiesławy R. przekazano do sądu w Poznaniu. I ten uznał, że kobieta nie musi płacić mandatu. - Rzeczywiście zapadł taki wyrok - informuje Katarzyna Błaszczak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Strażnicy z Białogardu w tej sprawie wykazali się butą i pewnością siebie wynikającą z posiadanej władzy, ale to zdaje się dość powszechne w ich przypadku - podkreśla mecenas Krzysztof Krawczak, obrońca Wiesławy R. - Sam po raz pierwszy zajmowałem się sprawą, w której byli stroną, ale w środowisku adwokackim znani są ze swojej arogancji - dodaje mecenas Krawczak. Wyrok poznańskiego sądu nie oznacza jednak, że wszystkie podobne sprawy przed sądem zakończą się tak samo. Ale werdykt ten daje nadzieję dla tych wszystkich, którzy również walczą o uchylenie mandatów. Na pytania zadane strażnikom miejskim z Białogardu nie otrzymaliśmy pod lupąO tym, że fotoradary służą do nabijania gminnej kasy zrobiło się głośno po kontroli NIK w 2011 r. Dwa lata temu podczas kontroli w całym kraju na jaw wyszły nadużycia strażników miejskich, którzy zamiast dbać o porządek w miastach, skupili się na wystawianiu mandatów za prędkość. Szerokim echem odbiły się praktyki funkcjonariuszy z Białogardu i Szczecinka, którzy tak bardzo skupili się na łapaniu kierowców, że prawie w ogóle nie odnotowywali wykroczeń przeciwko przepisom porządkowym. Przykładowo w samym Białogardzie 99 proc. wystawionych mandatów dotyczyło właśnie prędkości.
- Czy Straż Miejska, czekając na osoby popełniające wykroczenie - przechodzące przez jezdnię na czerwonym świetle przy Rondzie Reagana, ma prawo parkować na wysepce, gdzie normalnie
Wśród internautów coraz większą popularność zdobywa wzór pisma, które powinniśmy wysłać do straży miejskiej, gdy otrzymamy mandat na podstawie fotoradaru – a nie chcemy płacić. Prawnicy przyznają: dokument może nas uratować przed mandatemŹródło: AFP, fot: Janek SkarżyńskiWszystko zaczęło się 8 miesięcy temu, gdy prawnik i bloger Tomasz Parol opublikował w swoim serwisie wzór wniosku o umorzenie postępowania w sprawie ustalenia sprawcy wykroczenia drogowego. Jak wiadomo, zanim przyjmiemy mandat musimy przyznać, że to my kierowaliśmy pojazdem, który przekroczył prędkość. Potem pismo zaczęło krążyć po internecie, czasem modyfikowane – ale jego główny sens się nie w tym, że straż miejska nie ma prawa karać za odmowę wskazania, kto kierował pojazdem. To wykorzystał Tomasz Parol. W długim prawnym wywodzie przedstawił szereg argumentów na to, że możemy odmówić złożenia wyjaśnień – a tym sprawa musi się Takie pismo ma szanse obronić w sądzie. Kluczowe jest to, że Straż Miejska ma prawo domagać się wskazania osoby kierującej, ale nie ma prawa karać za niewskazanie - takie prawo ma tylko Policja - wyjaśnia Jolanta Grześkowiak z wrocławskiej kancelarii Lex Miejska może oczywiście przekazać sprawę policji – i wtedy kierowca nadal ma problem. - Pytanie, czy jakakolwiek policja się z tym wyrobi, skoro nie ma tam etatów na "chłopców-fotorardarowców", jak w strażach miejskich – nieoficjalnie komentuje jeden z warszawskich prawników, często zajmujący się sprawami mandatów z tym, że w praktyce ten wzór pisma faktycznie pomaga w problemach ze strażą miejską zapewnił nas jeden z naszych czytelników. Po otrzymaniu pisma ze straży miejskiej przesłał w odpowiedzi omawiany tu dokument i... jego sprawę podkreślają jednak, że pismo krążące po internecie nie jest magicznym środkiem na obronę przed mandatem. Jeśli strażnicy jednak skierują sprawę do policji, a policją się nie zajmą, to kary nie fragment pisma:“Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia r. (Sygn. akt III KK 431/13) który uznał, że Straż Miejska (Gminna) na podstawie art. 129 b ust. 3 pkt. 7 ustawy Prawo o Ruchu Drogowym co prawda jest uprawniona do żądania od właściciela lub posiadacza pojazdu udzielenia informacji, kto we wskazanym terminie użytkował pojazd jednakże nie posiada uprawnień oskarżyciela publicznego do występowania z wnioskiem o ukaranie za wykroczenie stypizowane w art. 96 par. 3 Kodeksu wykroczeń. Wyrok jest obowiązującą wykładnią Sądu Najwyższego, czemu nie przeczy postanowienie SN z dnia będące aktem niższego rzędu. Nie macie więc Państwo uprawnień do karania właściciela pojazdu z art. 96 par 3 kw, a grożenie karą jest groźbą bezprawną. Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę, że zgodnie z art. 17 par. 1 Kodeksu postępowaniach w sprawach o wykroczenia oskarżycielem publicznym we wszystkich sprawach o wykroczenia jest Policja, chyba że ustawa stanowi organ mandatowy nie ma więc prawa wymuszać zeznań strasząc mnie odpowiedzialnością za to wykroczenie i nie ma prawa karać właściciela czy posiadacza pojazdu. Ponadto nie pouczając mnie o prawach świadka w momencie żądania złożenia oświadczenia woli dotyczącego wskazania sprawcy wykroczenia ponosicie konsekwencje procesowe zawarte w art. 16 par. 1 kpk w związku z art. 8 kpw, wykluczające możliwość egzekwowania na mnie jakiejkolwiek kary. Zaznaczam, że wzywany nie jest sprawcą wykroczenia, a jako świadek uchyla się od udzielenia odpowiedzi na pytanie o osobę, której użyczono pojazd, albowiem nie mając takiej wiedzy naraziłby się na odpowiedzialność za przestępstwo fałszywego oskarżenia (art. 234 kk) z winy umyślnej w zamiarze ewentualnym, co uzasadnia skorzystanie z praw świadka zawartych w art. 183 par. 1 kpk w zw. z art 41 par. 1 kpw, co wyklucza zastosowanie przez organ art. 17 par. 3 kpw, a więc karanie wzywanego z art. 96 par 3 kw i występowanie w charakterze oskarżyciela publicznego, albowiem gdy świadek korzysta z literalnie wymienionych praw zawartych w kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia nie ma mowy o wykroczeniu i jego ujawnieniu. Nie ulega też wątpliwości, że strona nie uznawana z osobę podejrzaną, może składać wiążące oświadczenie woli tylko w charakterze świadka. Natomiast jeśli strona jest uznawana za osobę podejrzaną, korzysta niniejszym z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień (art. 54 par. 6 kpw), także w sprawie wskazania innych osób i taka odmowa także nie jest wykroczeniem. Nie ma więc mowy o wykroczeniu z art. 96 par. 3 kw a więc i jego ujawnieniu, czyli zaistnieniu wspomnianej przesłanki z art. 17 par. 3 kpw rzekomo nadającej organowi uprawnienia oskarżyciela publicznego.”Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Dostałam mandat za przekroczenie prędkości 400 zł. Termin tam chyba jest na tym świstku 7 dni, nie zapłaciłam tego mandatu, a § Mandat Straż Miejska - miała zapłacić firma a (chyba) nie zapłaciła (odpowiedzi: 4) Witam, szukałem już tematu który mnie interesuje po forum ale nie znalazłem żadnego podobnego to zakładam nowy
Coraz więcej osób unika płacenia mandatów od Straży Miejskiej, przez co ich sprawy kierowane są do sądów. Skąd takie podejście do problemu u polskich kierowców? Z każdym rokiem przybywa w sądach spraw dotyczących mandatów wystawionych przez funkcjonariuszy straży miejskiej. Ukarani kierowcy najczęściej chcą dociec czy wystawiony mandat był słuszny i zasadny. Najczęściej kierowane do sądu sprawy dotyczą kar orzeczonych przez na podstawie zdjęcia z fotoradaru. Ogromna część kierowców nie chce zapłacić mandatu przez co sprawa, na wniosek straży miejskiej, trafia na wokandę sądu. W zeszłym roku przekazała do sądu 153 tys. wniosków o ukaranie, czyli o blisko 30 tys. więcej niż w 2012 r. – wynika z najnowszych danych MSW, do których dotarła „Rzeczpospolita". Zobacz też: Straż miejska może wystawiać mandaty z fotoradarów Dlaczego tak wielu kierowców nie chce płacić mandatów? Po pierwsze są oni coraz bardziej świadomi praw jakie im przysługują, a po drugie mają często poważne zastrzeżenia co do sposobu w jaki przeprowadzono np. pomiar prędkości. Za sprawą znanego w całej Polsce Emila Rau na jaw wyszło i nadal wychodzi wiele karygodnych błędów jakich dopuszczają się strażnicy miejscy w trakcie obsługi fotoradarów. Funkcjonariusze ustawiają urządzenia pod złym kątem w stosunku do drogi, kierują wiązkę fal elektromagnetycznych w kierunku metalowych ogrodzeń czy płotów, a samo miejsce pomiaru wybierają często kompletnie bez zasadnie a wręcz niebezpiecznie. To wszytko sprawia, że wyniki pomiarów są często błędne a nawet oderwane od rzeczywistości. Trudno bowiem uwierzyć np. że Fiat Cinquecento z załadowaną przyczepa może rozpędzić się w mieście do ponad 180 km/h, skoro wyjeżdżając jako nowy w z fabryki nigdy nie był w stanie nawet zbliżyć się do tej granicy... Jeśli nic nie zmieni się w zapisach prawa, dotyczących kontroli prac Straży Miejskiej, liczba osób, które będą dochodziły sprawiedliwości w sądach będzie się zwiększać. Chcesz dowiedzieć się więcej, sprawdź » Kodeks kierowcy. Zmiany 2022. Mandaty. Punkty karne. Znaki drogowe
Wprawdzie niewskazanie sprawcy jest karalne, ale jak widać, wielu właścicieli samochodów nic sobie z tego nie robi. Straż Miejska w Katowicach prowadzi 182 sprawy z art. 96 §3 Kodeksu wykroczeń, czyli właśnie za „niewskazanie na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie.”
Złe zaparkowanie auta często kończy się włożonym za wycieraczkę wezwaniem od straży miejskiej. Nie należy go lekceważyć, bo sprawa może trafić do sądu wraz z dokumentacją miejscy mają ręce pełne pracy. Przykładowo – w zeszłym roku funkcjonariusze z Warszawy przyjęli niemal 630 tysięcy zgłoszeń. Aż 59% z nich dotyczyło ruchu drogowego. W stolicy odholowano blisko 21 tysięcy pojazdów, a 23 tys. założono blokady na koła. W przypadku 205 tysięcy spraw wszczęto czynności pod nieobecność sprawcy. Wbrew obiegowym opiniom straż miejska nie jest instytucją próbującą nękać zmotoryzowanych. Coraz większą liczbę interwencji podejmuje się po obywatelskich zgłoszeniach źle zaparkowanych pojazdów – na trawnikach, chodnikach, w bramach czy na wydzielonych miejscach parkingowych dla poleca: Czy można przekroczyć prędkość przy wyprzedzaniu?Interwencje mogą zakończyć się na trzy sposoby. Jeżeli przy aucie znajduje się kierowca lub pojawi się np. przed odholowaniem samochodu, otrzyma mandat, a jeżeli nie zgodzi się na jego przyjęcie – wezwanie do sądu. Gdy samochód zostanie odholowany, jego właściciel musi stawić się na parking depozytowy, wcześniej opłacając rachunek za odholowanie. Także w tym przypadku na zmotoryzowanego czeka mandat lub wezwanie do przypadku odholowania pojazdu kierowca musi spodziewać się zarówno mandatu za złe zaparkowanie auta, jak i słonej opłaty za usunięcie samochodu na parking depozytowy i przynajmniej jedną dobę auto nie powoduje utrudnień w ruchu, jednak zostało niewłaściwie zaparkowane, funkcjonariusze wkładają za jego wycieraczkę formularze, które nie są jednak mandatami. Zostawiają wezwanie do stawienia się we wskazanej placówce SM w celu ustalenia winnego wykrytego wykroczenia. Mandatów nie można bowiem wystawiać anonimowo – ukarany musi zostać sprawca wykroczenia. Najczęściej jest nim właściciel pojazdu. Zdarza się także, że wykroczenia są popełniane przez osobę, która pożyczyła pojazd. W takiej sytuacji właściciel auta powinien wskazać komu powierzył pojazd. Jeżeli będzie zasłaniał się niepamięcią, naraża się na mandat w wysokości 500 zł, jednak bez punktów karnych. Od decyzji funkcjonariusza zależy, czy zdecyduje się na nałożenie równie wysokiego mandatu. W części miast stosowane jest powiększanie kary za niewskazanie sprawcy o 100 zł względem sankcji za dane miejscy dokumentują wykroczenie nie tylko notatką, ale również kompletem zdjęć – z obrazem trudno warto nastawiać się, że wykroczenie zauważone przez straż miejską „rozejdzie się po kościach”. Jeżeli za wycieraczką znajduje się wezwanie na komendę, jest niemal pewne, że funkcjonariusze wykonali komplet zdjęć, doskonale dokumentujących sytuację. Zlekceważenie wezwania może zakończyć się skierowaniem sprawy do sądu, który może ukarać kierowcę wyższą grzywną niż funkcjonariusz straży miejskiej. Dojdą do tego także koszty sprawy i konieczność stawienia się w sądzie we wskazanym dodatkowa za parkowanieZa wycieraczką można znaleźć nie tylko wezwania do stawienia się na posterunku policji lub straży miejskiej. Jeżeli nie zapłacimy za parkowanie, zarządca drogi umieszcza tam wezwanie do zapłaty – egzekwowane w postępowaniu wycieraczką pojazdu można znaleźć także „mandaty” za nieuregulowanie opłaty za parkowanie. W świetle prawa nie jest to jednak mandat, a opłata dodatkowa – aktualnie wynosi ona maksymalnie 50 zł. Nie wiążą się z nią punkty karne. Sama opłata może zostać nałożona także bez wskazywania sprawcy wykroczenia. Jeżeli na wezwanie do zapłaty nie zareaguje użytkownik auta, zarządca drogi będzie dochodził należności od właściciela pojazdu, którą może być też firma leasingowa czy wypożyczalnia.
Od 4 września strażnik miejski może ukarać osobę niepłacącą za wrzucanie śmieci albo niesegregującą odpadów – podaje w piątek "Rzeczpospolita". Do tej pory straż miejska, jeżeli ustaliła, że dana osoba nie złożyła deklaracji i nie płaci za wrzucanie śmieci albo nie kompostuje
Dostałeś wezwanie od straży miejskiej i chciałbyś się z tego wymigać, korzystając z jednej z wielu firm pomagających w takich sprawach? Nie radzę, o czym gorzko się przekonałem… Sprawa wygląda tak. Parkujesz samochód w niedozwolonym miejscu, a po powrocie za wycieraczką swojego auta znajdujesz wezwanie do straży miejskiej, na którym jest napisane, że do dnia tego i tego, w godzinach takich i takich masz się stawić, gdyż jesteś podejrzany o wykroczenie drogowe. To jeszcze nie jest mandat, a jedynie wezwanie na rozmowę ze strażnikiem miejskim. Rozmowę, podczas której, jeżeli się przyznasz, zostanie na Ciebie nałożony mandat w wysokości od 50 do 500 zł. O tym dlaczego warto iść i się dogadać napiszę za chwilę. Jeszcze kilka lat temu takie wezwanie wyrzucało się do kosza i zapominało o sprawie – kiedyś brak stawiennictwa był powodem do umorzenia sprawy. Dowodów na to, kto zostawił ten samochód nie było, a straż miejska była „za krótka”, żeby sprawę prowadzić. Przepisy się jednak zmieniły i teraz, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, straż miejska, jeśli nie stawisz się na wezwanie, wyśle pocztą tzw. quiz, na którym będzie określona kwota mandatu, która zostanie nałożona na Ciebie lub wskazanego sprawcę. Mylne jest przeświadczenie, że brak odpowiedzi na to pismo lub odpisanie, że SM nie może wymagać przyznania się do popełnienie wykroczenia, bo to niezgodne z Konstytucją, spowoduje odstąpienie od wymierzenia kary. W takim przypadku, SM skieruje sprawę do sądu, a tam na 90 % przegrasz sprawę i przyjdzie Ci zapłacić naprawdę konkretne pieniądze. We wrześniu 2014 roku zostawiłem samochód na ulicy Domaniewskiej, w popularnym Mordorze, na miejscu, które udawało mi się zajmować przez rok, dzień w dzień, o ile byłem przed godziną ósmą rano. Musicie wiedzieć, że znalezienie miejsca po godzinie ósmej na terenie dawnego przemysłowego Mokotowa jest niemożliwe. Miejsc jest jak na lekarstwo, a samochodów tysiące – większość zostawiana jest nieprawidłowo na trawnikach, w błocie, często nawet na środku ulicy (w końcu Polak spieszy się do pracy). Straż miejska ma co tam robić, ale mnie się zawsze udawało. Znalazłem sobie bowiem miejsce na ślepym chodniku, tuż za pasami, więc wydawało mi się, że nikomu nie będę przeszkadzał. Nie było tam zakazu, nie stałem bezpośrednio na jezdni, więc zakaz parkowania w promieniu 10 metrów od skrzyżowania również mnie nie dotyczył, nie tarasowałem też pasów. Słowem idealne miejsce, zawsze rano wolne i blisko od budynku, w którym pracowałem (fot.). Pewnego dnia, dwóch spóźnialskich kierowców postanowiło pójść jednak o krok dalej, niestety za daleko. Pozostawili oni swoje samochody za mną, na środku trawnika. Ktoś wezwał służby, SM przyjechała i z rozpędu ukarała także mnie… Musicie wiedzieć, że poczuwam się do winy, wiem, że zaparkowałem źle, ale w ferworze porannego pośpiechu usprawiedliwiałem się, a setki patroli policji i straży miejskiej, które codziennie przejeżdżały koło mojego samochodu nawet w jego stronę nie patrząc – po przeciwnej stronie ulicy były miejsca ze znakiem odholowywanie, wystarczyło tam zostawić samochód na 5 minut, żeby zniknął, więc strażnicy mieli co robić i kim się interesować – tylko mnie w tym usprawiedliwianiu umacniały. Pewnego dnia, po interwencji Auto Świata, którego redakcja znajduje się w budynku widocznym na zdjęciu, znak jednak zniknął i straż miejska zaczęła czepiać się kogo tylko się dało. Po tym jak znalazłem wezwanie za szybą swojego auta, postanowiłem je wyrzucić i o sprawie zapomnieć. W końcu, po co iść i się przyznawać? Po mniej więcej 3 miesiącach dostałem pismo ze wspomnianym „quizem” (A. przyznaję się, B. nie przyznaję się, wskazuję winnego). W internecie krążyło mnóstwo porad na temat tego, co można zrobić w takiej sytuacji. Skorzystałem więc z tego, co daje elektroniczna skarbnica wiedzy i wysłałem pismo przygotowane przez jedną z wiodących firm pomagających ludziom w takich sytuacjach. Pismo brzmiało mniej więcej tak – wiem, że napisane jest w sposób urągający zasadom poprawnej polszczyzny, ale skoro działało, zmieniłem tylko trochę szyk zdania i wysłałem… (!) Tu dodam jeszcze, że rozmawiałem z koleżanką, która pracuje w sądzie – jest asystentką sędziego i sama wnioski o ukaranie wypełnia – która powiedziała, że w każdym piśmie wysyłanym na podstawie wzorów znalezionych w internecie powielają się te same błędy formalne. Po kolejnych dwóch miesiącach dostałem pismo od straży miejskiej, że sprawę kierują do sądu. Odpowiedziałem na nie kolejnym pismem z elektronicznej skarbnicy wiedzy, ale nie zmieniło to niestety niczego w mojej sytuacji. Sprawa trafiła do sądu, a ja zacząłem liczyć już tylko na to, że zdąży się przedawnić (2 lata). Niestety, wczoraj otrzymałem wyrok w sprawie, oczywiście zaoczny. Werdykt sądu to 800 zł i 130 zł kosztów sądowych (sąd może zasądzić nawet 5 tys. zł grzywny). Razem, bagatela, płatne przed świętami 930 zł!!! Teraz wyjaśnię dlaczego warto, w przypadku znalezienia kwitka za szybą, pójść do SM i się dogadać. Mniej więcej 3 miesiące po mojej przygodzie ze strażą, siostra mojej dziewczyny również dostała takie wezwanie, z tym że ona złamała dwa zakazy: parkowania i wjazdu. Postanowiła pójść od razu do strażników, grzecznie porozmawiać i załatwić sprawę nie czekając na to, aż sami przyślą pismo „z quizem”. Okazało się, że strażnik – ludzki człowiek – nałożył na nią mandat w wysokości 50 zł… Podsumowując, jeśli znajdziesz za szybą wezwanie, a wiesz, ze jesteś winny, to idź się dogaduj. Jeśli się nie dogadałeś i dostałeś „quiz”, to kwotę, którą proponuje SM zapłać. Nie korzystaj z pomocy – najczęściej również płatnej – firm, które działają po omacku, bo skończysz jak ja. Mogę oczywiście się odwołać od tego wyroku, ale nie mam pewności na jakiego trafię sędziego, a ten zawsze może być bardziej restrykcyjny w działaniu. Na tym etapie dochodzenie straży miejskiej i to, kto prowadził danego dnia samochód nikogo już nie obchodzi. agier
Straż miejska może ukarać kierowcę, który jedzie samochodem. Strażnik miejski nadal ma prawo zatrzymać samochód do kontroli drogowej. Stanie się tak jednak tylko w określonych przypadkach. Mowa o naruszeniu przepisów odnoszących się do zakazu ruchu oraz postoju i zatrzymania. Strażnik może zatrzymać kierującego, skontrolować
Fotoradarów będzie przybywać, dlatego warto wiedzieć, kiedy można nie przyjąć mandatu i kto może nas z fotoradarów - kiedy nie trzeba ich płacić. PoradnikRewolucja w przepisach dotyczących fotoradarów nastąpiła w ubiegłym roku, gdy nadzór nad większością tych urządzeń przejęła Inspekcja Transportu Drogowego. Oprócz jej radarów przy drogach stoją też urządzenia straży miejskich i gminnych. Ich funkcjonariusze przy wystawianiu mandatów muszą się stosować do tych samych przepisów co umieszczone na słupach, stojakach czy w samochodach mierzą tylko przekroczenia prędkości większe niż 10 km/h i tylko za takie wykroczenie kierowca może być ukarany na podstawie zdjęcia. W przypadku innych urządzeń - radarów ręcznych (popularnych suszarek), mierników laserowych czy wideorejestratorów - kierowca może być ukarany za mniejsze mandat z fotoradaru? Oto sposób, by uniknąć punktów karnychInspekcja działa następująco. Po tym jak fotoradar zrobi zdjęcie samochodu lub motocykla jadącego za szybko, na adres jego właściciela wysyła pismo. Jest tam numer rejestracyjny pojazdu, data i miejsce popełnienia wykroczenia, typ urządzenia czyli fotoradaru, numer świadectwa legalizacyjnego itp. Nie ma natomiast samego zdjęcia. Jest też informacja o wysokości ewentualnego mandatu i liczbie punktów karnych oraz formularz do wypełnienia przez kierowcę. Ma on trzy opcje do wyboru:1. Przyznać się do winy i albo przyjąć mandat oraz punkty karne, albo odmówić przyjęcia mandatu i zgodzić się na skierowanie sprawy do Wskazać inną osobę, która w momencie zrobienia zdjęcia kierowała autem albo której samochód Odmówić wskazania osoby, która w momencie zrobienia zdjęcia, kierowała samochodem czy prędkość w nieistniejącej miejscowości i dostał mandatW pierwszym przypadku możliwe są dwa wyjścia. Jeśli właściciel pojazdu przyzna się do winy i odeśle formularz, inspektorzy wysyłają na jego adres mandat Po jego zapłaceniu sprawa jest zakończona, choć kierowca musi pamiętać, że otrzymuje też punkty karne – podkreśla Michał Frąckowiak, naczelnik wydziału delegatury północno-zachodniej ITD w Gorzowie Wlkp. Jeśli natomiast właściciel pojazdu odda sprawę do sądu, musi się liczyć z tym, że kara za złamanie przepisów może sięgnąć nawet 5 tys. zł. Stanie się tak, jeśli sąd na podstawie zdjęcia z fotoradaru i innych dowodów, potwierdzi, że to właściciel pojazdu przekroczył podobnym dylematem – przyjąć mandat, czy iść do sądu – stanie też osoba, którą właściciel pojazdu wskazał jako zdjęcie z fotoradaru - czy i jak można się od nich odwołać?Sprawa komplikuje się, gdy właściciel pojazdu wybiera trzecią opcję, czyli nie przyznaje się do złamania przepisów drogowych, ale też nie wskazuje innego kierującego. Takie postępowanie jest wykroczeniem, ale zgodnie z prawem policja, inspekcja, czy straż miejska może za nie nałożyć maksymalnie 500 zł mandatu. Nie ma natomiast żadnych punktów karnych. Właściciel pojazdu może też odmówić przyjęcia tego mandatu. Wtedy sprawa trafia do sądu, który ustala, kto popełnił się tu furtka dla kierowców, którzy obawiają się zatrzymania prawa jazdy, bo zgromadzili na swoim koncie zbyt dużo punktów karnych. Jeśli zdecydują się zapłacić mandat za odmowę wskazania kierującego ich pojazdem, będzie ich to kosztowało 500 zł. Tyle samo ile najwyższy mandat za przekroczenie prędkości, ale już bez punktów karnych – w przypadku zbyt szybkiej jazdy maksymalnie o tym art. 96 par. 3 kodeksu wykroczeń i art. 78 p. 4 kodeksu drogowego. Inspektorzy i strażnicy miejscy nie sprawdzają, czy każdy kierowca, który stwierdził, że nie wie, kto kierował jego autem, powiedział prawdę. Aleksandra Kobylska z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego przypomina jednak, że kłamstwo w urzędowym piśmie – czyli poświadczenie nieprawdy – jest przestępstwem. Może wyjść na jaw, gdy sprawa trafi do Wtedy przekazujemy do rozpatrzenia cały materiał, a więc i zdjęcie z fotoradaru. A na nim może być widoczna twarz kierowcy – dodaje drugiej strony właściciel samochodu, np. zarejestrowanego na firmę, rzeczywiście może nie wiedzieć, kto prowadził go w momencie zrobienia zdjęcia przez fotoradar. Inspektorzy transportu drogowego, strażnicy miejscy czy policjanci na wystawienie mandatu na podstawie fotografii mają bowiem aż 180 dni od daty popełnienia wykroczenia. Jeśli nie zdążą, mogą skierować sprawę do sądu. Mają na to straży miejskich i gminnych są bliźniaczo podobne, do tych stosowanych przez ITD. Choć strażnicy z reguły do informacji o popełnieniu wykroczenia załączają zdjęcie z fotoradaru. Zanim kierowca przyjmie mandat może starać u strażników albo w inspekcji o zmniejszenie kary, np. dlatego że wiózł rodzącą żonę do Jeśli będzie potrafił to udowodnić, możliwe jest, że w ogóle uniknie mandatu - zaznacza Marek Flieger ze straży miejskiej w Nowej Soli (lubuskie).W razie jakichkolwiek wątpliwości lepiej nie przyjmować mandatu. Jeśli kierowca zgodzi się na ukaranie, będzie to traktowane jak przyznanie się do winy. Odwołanie do sądu nie będzie miało wtedy praktycznie sensu. W tej sytuacji bowiem mandat może być uchylony, tylko jeśli został nałożony za czyn, który nie jest – nawet przenośne albo umieszczone w samochodzie – można ustawiać tylko w miejscach oznaczonych znakiem D-51 (niebieski z napisem „kontrola prędkości – fotoradar”). Strażnicy miejscy i gminni mogą korzystać z tych urządzeń tylko w terenie zabudowanym, w miejscach ustalonych z policją. Przy drogach nie można też ustawiać atrap. Wszystkie maszty muszą być przystosowane do zamontowania w nich urządzenia mierzącego prędkość i robiącego zdjęcia Transportu Drogowego dysponuje w tej chwili 70 fotoradarami, które przejęła od policji i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Przenosi je między 800 masztami ustawionymi przy trasach w całej Polsce. Trwają już przetargi na dostawę 300 kolejnych urządzeń. Fotoradary będą kosztować 50 mln euro (85 proc. z tego daje Unia Europejska) i pojawią się przy drogach najpóźniej w czerwcu. W tym roku inspekcja chce też uruchomić systemy odcinkowego pomiaru prędkości. Ustawione przy drodze kamery będą rejestrowała czas wjazdu i wyjazdu danego pojazdu. Komputer obliczy średnią prędkość i jeśli będzie ona wyższa niż dozwolona, na adres właściciela aut, trafi informacja wraz z propozycją mandatową. Takie systemy mają działać w 24 najbardziej niebezpiecznych miejscach na polskich drogach. Nowe fotoradary i systemy będą połączone z centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. Dzięki temu mandaty będzie można wystawiać - jak nazywa się funkcjonariuszy ITD - zbroją się też w broń, która dotychczas kojarzyła się z policją. Zamówili bowiem 22 radiowozy z wideorejestratorami. Fordy Focusy i Mondeo mają wejść do służby w Ministerstwo Finansów założyło w projekcie budżetu, że z mandatów do państwowej kasy wpłynie w tym roku aż 1,2 mld Wachnik współpraca Dawid KocikPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
"Użytkownik może na niej nie tylko zapoznać się z wysokością +mandatu+, ale także opłacić go, podając dane karty kredytowej. Oczywiście mandat jest fałszywy.
PIASECZNO – Kilka dni temu dosłownie na 10 minut zaparkowałam przy ul. Żabiej i straż miejska założyła mi blokadę – skarży się pani Aldona. – Nie rozumiem czemu nie otrzymałam zwykłego mandatu. Przez to żelastwo moje dziecko spóźniło się do szkoły… Nasza czytelniczka opowiada, że dwa razy okrążyła centrum miasta w poszukiwaniu miejsca parkingowego. – Niczego nie znalazłam, więc wjechałam na chwilę w ulicę Żabią. Miałam świadomość, że parkuję na zakazie – opowiada. – Gdy po 10 minutach wróciłam do samochodu zobaczyłam na kole blokadę. Czy naprawdę straż miejska musi od razu stosować takie środki? Czy nie wystarczyłby zwykły mandat? Najgorzej, że na miejscu straciłam mnóstwo czasu czekając na strażników. W efekcie moje wszystkie plany na ten dzień wzięły w łeb. Straż miejska informuje, że od otrzymania telefonu, zdejmuje blokadę w czasie do 30 minut. – Mandat jest ten sam i przeważnie wynosi 100 zł plus jeden punkt karny – poinformował nas jeden ze strażników. Dlaczego zatem zakładane są blokady? – To czy w danym przypadku zastosujemy blokadę, czy wypiszemy nieprawidłowo parkującemu kierowcy mandat zależy od wielu czynników, miejsca wykroczenia i natężenia ruchu – wyjaśnia nasz rozmówca. – W tym wypadku ta pani musiała chwilę poczekać na zdjęcie blokady. Gdyby dostała mandat, zaprosilibyśmy ją do siedziby straży i też straciłaby swój cenny czas. TW
Skorzystało już osób. Dlaczego anuluj-mandat? Niniejsza aplikacja służy do wygenerowania najbardziej skutecznych pism procesowych (81% umorzeń już na etapie przygotowawczym, a 99% wygranych spraw sądowych we wszystkich instancjach) prowadzących do anulowania rzekomego mandatu z fotoradaru, monitoringu, za rzekomo złe parkowanie czy z
Policyjne suszarki i błyskające fotoradary czyhają na kierowców co rusz. Co robić, jeśli czujemy się pokrzywdzeni przez mandatowy system? Jak reklamować nałożoną karę? Oto nasz wielki poradnik! Straż miejska bądź gminna nie może karać kierowców na podstawie zdjęć zrobionych ze stacjonarnych fotoradarów. "Super Express" podpowiada, jak skutecznie uniknąć zapłaty mandatu! Już wiadomo, dlaczego tak wysokie nagrody wypłacono szefom Kancelarii Sejmu. Bo ludzie, którzy pracują na Wiejskiej, swoje obowiązki wypełniają wręcz wzorowo!!! To przecież pracownicy Kancelarii Sejm…
. jh115a6gtb.pages.dev/993jh115a6gtb.pages.dev/888jh115a6gtb.pages.dev/454jh115a6gtb.pages.dev/985jh115a6gtb.pages.dev/246jh115a6gtb.pages.dev/541jh115a6gtb.pages.dev/668jh115a6gtb.pages.dev/439jh115a6gtb.pages.dev/457jh115a6gtb.pages.dev/229jh115a6gtb.pages.dev/184jh115a6gtb.pages.dev/750jh115a6gtb.pages.dev/872jh115a6gtb.pages.dev/525jh115a6gtb.pages.dev/723
mandat straż miejska jak nie płacić